W ten weekend miałem przyjemność uczestniczyć w hackatonie świątecznym organizowanym przez gdański hackerspace. Hackerspace chciałem odwiedzić już od dłuższego czasu. ale jakoś nigdy nie mogłem się zebrać. Wystartowanie w hackatonie też było na mojej checkliście. Tak więc była możliwość upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Co to jest hackerspace

Hackerspace to miejsce, gdzie przychodzą głównie ludzie interesujący się elektroniką i programowaniem, ale także majsterkowaniem, czy wszelkiego rodzaju DIY. Można tam wykorzystać maszyny, do których zwykli śmiertelnicy nie mają dostępu np. do cięcia laserem, czy drukarki 3D. Poza tym można skorzystać różnych płytek ewaluacyjnych, części elektronicznych, a także lutownic, wiertarek i innych narzędzi. Wielkim plusem hackerspace jest wytwarzająca się wokół niego społeczność pasjonatów. Możemy więc pójść tam po naukę i radę, albo aby znaleźć towarzyszy do bardziej skomplikowanego projektu. Hackerspace utrzymuje się ze składek członków oraz sponsoringu. Pomysł zrodził się kilka lat temu w USA i teraz hackerspace znajdują się w wielu miejscach na całym świecie, w tym w większych miastach Polski.

Zadanie konkursowe

Celem konkursu było stworzenie w ciągu 24 godzin dowolnego urządzenia o tematyce świątecznej. Prace miały być następnie ocenione w trzech kategoriach: Artyzm, Hackerskość i Inżynierskość. Do wygrania były między innymi bony na płytki PCB i do hurtowni części elektronicznej. Na pewno nie był to konkurs o złote kalesony, dlatego nikt się nie spinał. Atmosfera była luźna i przyjacielska. Nad atmosferą czuwała również Alexa, która puszczała muzykę i kompletnie nie rozumiała wydawanych jej komend.

Głównym celem była dobra zabawa, a realizowanych projektów nie można nazwać poważnymi. Była więc drużyna robiąca połączenie rózgi z paralizatorem, czapkę mikołaja z obrotowym pomponem, czy industrialną szopkę. Ja trafiłem do zespołu tworzącego zrobotyzowaną choinkę. Zapisując się nie miałem swojego zespołu, ale nie było to żadnym problemem, bo dołączyłem do innej osoby bez teamu.

Przebieg prac

Robotyczna choinka miała obracać się wokół własnej osi, a czubek miał gibać się na lewo i prawo. Poza tym była wyposażona w koła, dzięki którym miała jeździć. Dodatkowe ficzery obejmowały odgrywanie melodyjek świątecznych i świecące lampki.

Większość prac to było lutowanie, klejenie, cięcie, podłączanie przewodów, pomiary multimetrem. Jednym słowem dużo majsterkowania, a mało kodzenia. Było mi to bardzo na rękę, bo na hackaton trafiłem prosto z pracy (start w piątek od 18.00) i już na starcie byłem zmęczony, 24h samego kodowania na pewno bym nie wytrzymał.

Ważnym elementem było wynajdowanie elementów i narzędzi w zasobach Hackerspace. Przypominało to trochę program „Wysypisko”, gdzie ekipy ruszają na szaber i znajdują co ciekawsze części, a potem próbują z nich złożyć coś ciekawego. Planowanie wszystkiego z góry raczej tu się nie sprawdzi. Oczywiście można było wszystko przynieść z domu, ale tak był większy fun.

Jakoś po 5 rano w końcu odpadłem i musiałem się przespać. Na szczęście organizatorzy to przewidzieli i zorganizowali nawet sypialnię wyposażoną w łóżka. Chyba każdy z uczestników i organizatorów w którymś momencie poszedł spać, nie wiem czy ktokolwiek był na chodzie całe 24h.

Niespodziewane zakończenie

Ostatnie godziny wiedziałem, że nie zdążymy i praca szła pełną parą – chyba wszystkie drużyny miały ten sam problem. Przez to nie miałem za bardzo czasu obejrzeć dokładniej prac innych. Najbardziej się męczyliśmy oczywiście z integracją.

W Arduino, którego używałem nie wszystkie piny działały – musiałem w sofcie przestawiać PWM na inne. Ogólnie to był mój pierwszy kontakt z Arduino i było dla mnie strasznie wkurzające. Może i jest to dobra platforma dla początkujących, ale mi brakowało dostępu do zaawansowanych rzeczy typu debugowanie, czy podgląd rejestrów. Poza tym przy powerupie przez pierwsze kilka sekund wykonywał się program powitalny, którego nie umiałem usunąć i generował on PWM na silniki.

Miałem też wielki problem z zasilaniem, zwykłe zasilacze dawały za mały prąd i powodowało to różne dziwne problemy. A to jeden silnik się nie kręcił, a to Arduino się wyłączało. Dopiero jak skołowaliśmy zasilacz laboratoryjny dało się normalnie pracować.

Składanie wszystkiego do kupy zostało na ostatnią chwilę i 5 minut przed prezentacją choinka zaprezentowała efekty pirotechniczne – z elektroniki poleciał dym. Od razu wiedziałem, że jest pozamiatane. Błąd był całkiem ciekawy, nigdy wcześniej nie miałem takiego faila. Dużo kabelków i płytek z modułami było połączonych na pająka. Stabilizator 7805 się nagrzał, stopił izolację dwóch kabelków i zrobił zwarcie. Zwarty kabelek masy też się nagrzał i stopił izolację praktycznie wszystkich sygnałów zwierając je do masy. Ostatecznie więc nasza choinka nie mogła pokazać swoich możliwości. A szkoda, bo efekt mógł być lepszy niż humanoid robiący salto 😀

Prezentacje końcowe

Na koniec wszystkie zespoły prezentowały efekty swojej pracy. Kilka prezentacji udało mi się nagrać. Niestety nie wszystkie, bo byłem na koniec taki zmęczony, że nie ogarnąłem, że robię zdjęcie a nie video 😀

Czapka mikołaja (nagroda za inżynierskość):

Choinka z lampkami zapalanymi z telefonu (nagroda za hackerskość):

Industrialna szopka (nagroda za artyzm):

Rózga z piorunami:

Szopka z pijanym Mikołajem:

Mimo, że po 24 godzinach wyszedłem zupełnie wyczerpany, to bardzo mi się podobało. Polecam wszystkim udział w tego typu wydarzeniach i ogólnie odwiedzanie Hackerspace’ów.