Mundial 2018 tuż za rogiem. Po dwunastoletniej przerwie na mistrzostwach świata zobaczymy również naszą reprezentację. Polskim piłkarzom kibicuję odkąd pamiętam. Przypuszczam, że praktycznie tak samo długo jak interesuję się piłką nożną w ogóle. Przez ten czas nie było wielkich okazji do świętowania. Było kilka meczów, z których można było być zadowolonym, ale z wszystkich wielkich turniejów w ostatnich szesnastu latach tylko Euro 2016 można zaliczyć do udanych. Pozostałe miały jeden schemat – 3 mecze: mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Niemniej jednak mój mały móżdżek kibica zawsze wierzy. Chociaż logicznie to nie ma sensu.

Nie wierzę już co prawda tak jak w 2002 roku, kiedy to herosi z zupek instant mieli przywieść medal z Korei i Japonii. Nie wierzę już tak jak w 2007 roku, kiedy to UEFA przyznała Polsce i Ukrainie organizacje Euro 2012, a cała Polska cieszyła się co najmniej tak jakbyśmy to Euro wygrali, chociaż tak naprawdę dopiero wtedy byliśmy pewni pierwszego udziału w tym turnieju. Mimo wszystko cały czas wierzę i kibicuję.

Od kilkunastu miesięcy śledzę kanał Łączy nas piłka na YouTubie i (jako jeden z bardzo niewielu) regularnie oglądam. Muszę przyznać, że zmienia on sposób postrzegania polskiej reprezentacji. Z bohaterów zupek z 2002 roku stali się… ludźmi. Ludźmi, których można podejrzeć na zgrupowaniach, posłuchać w szatni lub zobaczyć zupełnie za sceną. Z mojej perspektywy wpuszczenie kamer za kulisy było strzałem w samo okienko ze strony PZPN-u, którego wizerunek na tym (i kilku innych działaniach pod przewodnictwem Zbigniewa Bońka) wiele zyskał.

Nie znasz jeszcze tego kanału, a kibicujesz reprezentacji Polski w piłce nożnej? Zachęcam Cię do zasubskrybowania – „kliknij ten dzwoneczek” jak mawiają youtuberzy. Mundial na pewno będzie dobrym momentem, żeby zobaczyć co dzieje się za zamkniętymi drzwiami i przekonać, że tym chłopakom naprawdę na kadrze zależy.